piątek, 8 listopada 2013

Co z tymi dzieciakami...

Spacer w parku. Plac zabaw dla dzieci. Obserwuję scenkę, która właśnie rozgrywa się na jednym z urządzeń. Mała dziewczynka kręci się na karuzeli, na którą usilnie próbuje wejść chłopiec. Ona jednak najwyraźniej nie ma ochoty na towarzystwo i odpycha niechcianego kolegę wrzeszcząc. Teraz ja się kręcę!!! Chłopiec zaczyna płakać i krzyczeć. W tym momencie dwie matki poczuwają się w obowiązku interweniować. Pierwsza usiłuje wytłumaczyć swojej latorośli, że karuzela jest dla wszystkich i ma wpuścić chłopczyka do środka, tymczasem druga stara się przekonać swojego synka, by poszedł pobawić się gdzie indziej, bo karuzela jest zajęta. Żadne z dzieci nie ustępuje. Scenka kończy się wyciągnięciem wrzeszczącej dziewczynki z karuzeli i szarpaniem chłopca. Czy to jedyny możliwy scenariusz w tej sytuacji? Dlaczego do dzieci nie docierają rozsądne argumenty dorosłych? Czy jedyny sposób rozwiązania tego konfliktu, to krzyk matek, płacz dzieci i Masz się natychmiast uspokoić? Czy naprawdę nie da się inaczej, tylko stosując przymus?  Da Się tak odpowiada antypedagogika.
A cóż to za nowy wymysł? Jakaś kolejna moda na bezstresowe wychowanie? Absolutnie nie. To sposób na życie i wcale nie taki zaś nowy, bo swym początkiem sięga lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Najbardziej znanym jej propagatorem jest niemiecki nauczyciel Hubertus von Schoenebeck, który od lat wciela w życie antypedagogiczne sposoby postępowania z dziećmi, twierdząc że są one lepsze, niż stosowane przez lata pedagogiczne metody wychowawcze. 
O antypedagogice nie da się opowiedzieć w paru zdaniach. Jej podstawą i głównym hasłem jest Wspierać zamiast wychowywać. Hubertus namawia rodziców i nauczycieli, żeby nie wychowywali dzieci. Czy to aby normalne? Każdy rodzic zaczerwieni się po uszy słysząc, że ma niewychowane dziecko. Każdy, ale nie antypedagogiczny. Antypedagogiczne metody postępowania z dziećmi nie są oparte na przymusie, systemie kar i nagród, układzie dorosły – góra, dziecko – dół, w którym ten pierwszy wie lepiej co dla tego drugiego jest dobre. Nie znaczy to jednak, że dzieci mają być pozostawione samym sobie i robić co im się żywnie podoba.
Co więc proponuje antypedagogika i jak by rozwiązała, przytoczoną na początku tego tekstu, sytuację? Tego będzie można się dowiedzieć 18 listopada podczas spotkania z pedagogiem mgr Pawłem Dziadkowcem. Wykład odbędzie się w nowotarskim MOKu o godzinie 17.00. 
Przyjdźcie, jeśli chcecie, by wasze dzieci miały szansę wejść na nowy stopień cywilizacji. 

Joanna Krauzowicz - Tarczoń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz